Generowanie prądu – Reminescencja 1

 

Postanowiłem zrobić pewne podsumowanie, gdyż zauważyłem, że moi interlokutorzy nie mają nawyku zapamiętywania detali dyskusji i bardzo często gubią jej wątek.

 

Przyczyny są dwie:

 

- matrycowe, sztampowe myślenie;

 

- przekonanie o tym, że zjedli już wszystkie rozumy i niczego nowego nie mogą usłyszeć.

 

Na szczęście, coraz rzadziej odwołują się do przykładów opartych na analogiach z wodą, ale zadarza się jeszcze, że któryś z nich wyskoczy jak Filip z konopii, i walnie jakąś zasypywaną, albo zasysaną rurą (czego to ludzie nie wymyślą, żeby skryć swoją niekompetencję).

 

Wszystkie rozmowy na temat prądu elektrycznego mają jedną charakterystyczną cechę. Ledwo się jakaś rozmowa zacznie i natychmiast wyczuwam, że mój interlokutor przewodzi strzałki z fizyki na elektrotechnikę.

 

Najciekawszy jest mój najnowszy rozmówca. Wprawdzie podkreślił, że grzecznie chodził do szkoły i wkuwał tą wiedzę, którą mu podsuwali, ale ma dobrą pamięć, więc pamięta co mu pokazywali w technikóm dla elektromonterów.

 

Na kogo wyrósł? A na kogo jeszcze. Inżyniera elektronika. Chociaż miał wszelkie szanse zostać oficerem, albo alfonsem. A co?! Też piękne zawody.

 

To jest tragedia. Co ludzie robią z siebie, gdy występują publicznie, ale anonimowo. Nie mają krztyny wstydu.

 

Nawet nie zauważają, że swoimi wypowiedziami potwierdzają mój punkt widzenia.

 

Od dłuższego czasu mówię, że nie ma pola magnetycznego. Pole elektryczne jest, a pola magnetycznego nie ma. Pole to kontinuum parametrów, które w obszarze nazywanym polem, zmieniają się w sposób ciągły, a nie skokowo.

 

Nikt nie przyjmuje tego do wiadomości. Dopiero na dniach, jeden z komentatorów, starających się wdeptać mnie w błoto, autorytatywnie wali taki tekst:

 

Autor tego skryptu najwyraźniej sam nie rozumiał dlaczego w tym położeniu prąd ma wartość zerową. Ja już to Panu tłumaczyłem, ale powtórzę, bo w tym położeniu ramka nie przecina linii sił pola magnetycznego, tylko porusza się równolegle do nich (wzdłuż tych linii). Ramka nigdy nie wychodzi poza pole magnetyczne, bo jak Pan widzi na fotografii, na której "widać bardzo wyraźnie linie magnetyczne wchodzące z jednego bieguna w materiał magnesu...", również tak nie jest, gdyż linie te znajdują się także po bokach i dookoła, czyli w miejscu, które autor skryptu nazwał przestrzenią międzybiegunową.
Sinusoida bierze się z tego, że ramka przecina linie sił pola magnetycznego pod zmiennym kątem, a wartość zaidukowanego prądu jest proporcjonalna do sinusa tego kąta.

 

http://manipulatorzy.salon24.pl/421045,jeszcze-raz-o-pradzie-elektrycznym-cz-21#comment_6178607

 

Fantastyka! Przecież to "woda na mój młyn". Gdyby roboczym elementem było pole magnetyczne, to położenie roboczego elementu (ramki) nie miałoby znaczenia. Liczyłby się tylko ruch. Ponieważ jednak obszar magnetyczny składa się z linii magnetycznych, więc faktycznie podczas obrotu ramki są takie pozycje, gdy ramka przecina najmniejszą liczbę tych linii, co aparaturą pomiarową sprowadzono do pokazywania zera.

 

Przecież o tym bardzo prosto przekonać się przeprowadzając dwa bardzo proste eksperymenty.

 

W eksperymentach zmieniać należy magnesy, natomiast nie zmienia się geometrii ramki. Ważna jest różnica indukcji magnetycznej magnesów. Powinny być one w miarę jednorodne ze zdecydowanie wyrażoną strukturą krystaliczną. Im większe B tym szybciej będzie rosnąć napięcie podczas przechodzenia ramki w przestrzeni okołobiegunowej.

 

Jakby tego było mało, ten sam komentator zaproponował mi ciekawą zabawę:

 

Jeśli jest tak, jak Pan mówi i kierunek prądu zależy od tego, który punkt  ramki pierwszy wchodzi w pole magnetyczne, to proszę niech Pan spróbuje wygenerować prąd w ramce umieszczonej pomiędzy dwoma biegunami S lub dwoma biegunami N.

 

Nie mam w domu magnesów, żeby taki eksperyment przeprowadzić, ale jestem pewien, że za jakiś czas taki eksperyment zrobimy. Na dzisiaj proponuję myślowy eksperyment spełniający wymagania szanownego komentatora.

 

Na lewym rysunku pokazano normalną sytuację, tj. przechodzenie ramki między biegunami N-S, a na prawym przechodzenie ramki przez jedną z okołobiegunowych przestrzeni układu złożonego z dwóch biegunów N-N.

 

Z rysunku jednoznacznie wynika, dlaczego w tym drugim przypadku nie formuje się prąd. Przecież na przewód nawijają się wiry w przeciwnych kierunkach i wygaszają się wzajemnie rozpraszając się w obszarze magnetycznym Ziemi.

 

Byłem przekonany, że nic ciekawszego zdarzyć się nie może, ale ... nie tu to było. Życie zawsze jest gotowe spłatać nam figla.

 

Zaproponowałem przeprowadzenie dosyć prostego eksperymentu z diodą. Muszę się przyznać, że moja propozycja wynikała z mojej niewiedzy. Może nie tyle "niewiedzy", co raczej ze złej wiedzy.

 

Byłem przekonany, że dioda ta takie cudo, które w jedną stronę prostuje prąd, a w drugą jest dla niego zaporą nie do przebycia. Byłem w błędzie. Ale nie w takim głębokim, jak specjalista, który od jakiegoś czasu z uporem maniaka zarzuca mi pełną niewiedzę w temacie "DIODA".

 

Komentując mój eksperymencik uraczył nas takimi rewelacjami:

 

Gdyby tak faktycznie bylo to obecnosc lub nie diody nie robilaby zadnej roznicy w jasnosci lampy, po prostu prad plynalby caly czas przez diode (pomijajac maly spadek napiecia na diodzie, zalezny od natezenia pradu, ok 0.5-0.6V dla diody krzemowej). Jakby Pan odwrocil diode to lampka by zgasla bo dioda zablokowalaby 'caly prad' i nic (oprocz nanoamperow pradu wstecznego diody) by przez lampke nie plynelo.

Prad zmienny podany na lampke przez diode powoduje efekt jak juz pisalem. Tylko jedna polowkla pradu plynie przez lampke.

Byłem przekonany, że mój rozmówca sprawdził eksperymentalnie to co pisze, tym bardziej, że nikt z czytelników nie interweniował, ale na wszelki wypadek zrobiliśmy te testy sami. Piszę w liczbie mnogiej, gdyż pod moim intelektualnym przewodnictwem testy te robił mój stały czytelnik z Warszawy. Mało się nie pokłóciliśmy.

 

Specjalista, karol123, dyskutujący ze mną i cały czas starający się zdegradować mój autorytet, twierdząc, że mam zero wiadomości na temat diod, dodaje taką informację:

 

Mozna to sobie na lampce wlasnymi oczami zobaczyc, bo mruga. A najlepiej wziac jakis miernik napiecia zmiennego i sobie pomierzyc napiecie na lampce: bez diody napiecie RMS bedzie 240V jesli takie jest zasilanie a z dioda: 120V. <b>Jak Pan odwroci diode i lampka nie swieci to napiecie na lampce bedzie 0V.</b>

 

Nam podczas eksperymentów wychodziło, że lampka świeci bez względu na położenie diody w obwodzie, tzn. że dioda ma tylko właściwości prostujące, a nie ma właściwości zaporowych.

 

Gdy odważyłem się ujawnić informację z naszego eksperymentu, to Pan karol123 zamieścił demarche:

 

Ok, odrocenie diody ma znaczenie gdy zasila sie lampke pradem stalym lub pulsujacym wg teorii ktore Pan podaje. Przy zasilaniu z sieci napiecia zmiennego faktycznie nie ma roznicy- moja pomylka - dioda przewodzi albo w dodatnim polokresie albo w ujemnym. Chodzi o to, ze jesli dioda jest w ukladzie to lampka ma mniejsza jasnosc niz gdy jej nie ma oraz mruga bo 25Hz juz oko odroznia.

 

Powiem szczerze, że aż mnie zatkało. Pozostaje mi tylko jedno.  Opracować i przeprowadzić taki eksperyment, który jednoznacznie potwierdziłby że mam rację twierdząc iż opowiadania o zmianie kierunku prądu przemiennego to czysta bajka.

 

Na szczęście szanowny karol123 przypomniał mi, że mam w domu przyrząd pomiarowy. Multimeter DT-830B. Zupełnie dobry do takich "dokładnych" pomiarów jak moje.

 

Przed chwilą zrobiłem następujący ekperyment: jedną dziurkę gniazdka (tą z fazą) podłączyłem do przyrządu pomiarowego, a drugą sondę przyrządu podłączyłem do ziemi. Pokazało mi napięcie.

 

Gdy podłączyłem drugą dziurkę do przyrządu (tak zwane "zero"), a drugą sondę do ziemi, to oczywiście nie pokazało mi niczego.

 


 

Pierwszy test (I) pokazał rezultat 230V, a drugi (II) nie pokazał napięcia.

 

Ten eksperyment jest jednoznacznym dowodem na to, że prąd płynie tylko w jednym kierunku, a wszystkie opowiastki o zmianach kierunku prądu przemiennego to bajki!!!

 

Rysunek 1.1b zamieszczony w skrypcie dla studentów zakładu elektroniki WAT to manipulacja, jeżeli przyjąć, że rys. 1.1a tego samego skryptu pokazuje realną sytuację.

 


 

 

 

Na zakończenie chce się przypomieć komentatorowi Balzak jego słowa:

 

Tego rodzaju eksperymenty z prostownikami połówkowymi lub pełnymi (układami Gretza) fascynowały mnie gdzieś 40 lat temu, kiedy, jako 10-cio letni „młodzieniec”, pasjonat - zaczynałem swoja przygodę z elektroniką.

 

http://manipulatorzy.salon24.pl/421142,post-scriptum-do-cz-21-o-pradzie#comment_6184854

 

Panie Balzak! 40-ści lat temu mógł Pan zrobić taki eksperyment jak ja dzisiaj i ogłosić światu, że prąd płynie w jedną stronę, a więc należy przejrzeć teoretyczne modele stworzone w tej sferze nauki.

 

Ale Pan byłeś konformista. Pan wchłaniałeś w siebie każdą głupotę, którą Pan karmili i cieszyłeś się Pan, że "świat się kręci tak, jak jemu kazali".

 

Mam nadzieję, że wycofa Pan swoje słowa o tym co mi wolno, a co nie:

 

Dopiero, kiedy wykaże Pan pokorę wobec wiedzy empirycznej, zyska Pan prawo do dyskusji o teoriach na temat istoty prądu elektrycznego lub pola magnetycznego.

 

http://manipulatorzy.salon24.pl/421142,post-scriptum-do-cz-21-o-pradzie#comment_6181635