Skromne progi mojego bloga odwiedził Redaktor Naczelny NE, Łarzący Łazarz i zarzucił mnie w krótkim komentarzu serią pytań: 

Dlaczego nauka oficjalna miałaby nie przyjmować do wiadomości teorii Bazyjewa?

 

Jaki sens jest uczonemu tkwić w błedzie i marnować czas oraz środki na coraz większe zapętlanie się i ładowanie w kolejną ślepą uliczkę?
Bo albo z teorią którą głosisz jest coś nie tak, albo nie mam do czynienia z oficjalną nauką ale jakaś nową WIARĄ NAUKOWOPODOBNĄ.

 

Ucieszyła mnie ta wizyta, gdyż Łazarz, mimo tego, że z wykształcenia jest prawnikiem (a może dlatego), już wielokrotnie dokazał, że jest tym komentatorem, który doskonale wyczuwa jakie pytania (i kiedy) zadawać w dyskusjach poświęconych naukom o Przyrodzie, a do takich niewątpliwie zalicza się fizyka.

 

Sprowokowała go niewątpliwie do tych pytań kolejna notka przytaczająca fakty świadczące o słuszności teorii prof. Bazijewa i brak reakcji na te fakty, że strony oficjalnej fizyki.

 

W końcu dodarło do niego najbardziej fundamentalne z pytań: Z czym ja mam do czynienia? Z nauką oficjalną, czy WIARĄ OKOŁONAUKOWĄ.

 

Na pierwszy rzut oka, to oficjalna nauka, ale jak się czyta tekst Józefa Wieczorka "Remedium (?) na polepszenie sytuacji ludzi nauki"

 

http://jwieczorek.salon24.pl/284504,remedium-na-polepszenie-sytuacji-ludzi-nauki

 

to wniosek można postawić jednoznaczny: Współczesna nauka to Wiara, a fizycy pełnią w niej rolę cerberów.

 

Trzy lata przedstawiam publicznie teorię profesora Bazijewa. Cztery bite lata pracuję nad teorią prof. Bazijewa właściwie codziennie (Magistra fizyki Honoris causa powinni mi przysłać do domu). Trzy lata przedstawiam ją publicznie!

 

Za ten okres nie znalazł się ani jeden uczony, który byłby wstanie podważyć założenia tej teorii, lub zakwestionowałby eksperymenty ją falsyfikujące.

 

Naturalne w tej sytuacji było Twoje pytanie "Dlaczego?".

 

Odpowiedź jest bardzo prosta, chociaż kilkuwątkowa. 

1. Współczesna fizyka, która tak naprawdę niczego nie dokonała za ostatnie 100 lat, dopuszcza tylko powolne ewolucyjne zmiany. Najlepiej oddaje tą sytuację jeden z najnowszych komentarzy naszego amerykańskiego profesora piszącego aktualnie pod pseudonimem SNAFU:

 

Książki tej trochę używałem w moim wykładzie, ale ten koncentrował się głównie na obrazie "mikro". Więc tej częsci ksiażki, w której omawiane sa efekty "makro" (a to spora część), ja specjalnie dokładnie nie czytałem. Co do "mikro", to ta częśc jest zrobiona bardzo porządnie, z tym, że niczego nowego, czego nie mozna by znależć we wcześniej wydanych książkach, w zasadzie tam nie ma. Może tylko ustępy poswiecone spintronice są czymś nowym, jak na podręcznik. Bo spintronika jest działem na tyle nowym, ze jeszcze nie zdołała "szerokim frontem" zagoscic w podręcznikach. Dopiero zaczyna o niej byc w tych zupełnie najnowszych.

http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/284110,jak-nas-ucza-magnetostatyka#comment_4065099

 

A przecież o spintronice jest już głośno od kilkunastu lat. Dowodem na to jest ta okoliczność, że nawet w Polsce objawił się jakiś "wybitny" spec od tego szamaństwa – prof. Tomasz Dietl.

 

Spintronika – niby nowe, ale mówiące o tym co stare i opisane w podręcznikach. Spintronika – "nowoczesne", ale posługujące się starymi, sprawdzonymi narzędziami i instrumentami.

 

Gdyby spintronikę wymyślił Bazijew, dzisiaj o niej byłoby bardzo cicho w profesjonalnych kręgach, kierujących się w swoich działaniach NEPOTYZMEM i to nie tylko przy przyjmowaniu na posady swoich pociotków i kolesiów.

 

Jeśli uznać teorię Bazijewa za słuszną, to dopuścić do rewolucji w naukach przyrodniczych, w pierwszym rzędzie w fizyce i chemii. To oznacza, że dotychczasowe podręczniki i metodyczne materiały należy wyrzucić na śmietnik. 

2. Dopuszcza się do analizy tylko takie wątki, w których autor bije bałwochwalcze pokłony osobistościom wyniesionym na piedestał.

 

Oznacza to, że odkrywca nie ma prawa stać na stanowisku, że ktokolwiek z wyróżnionych mógł się mylić, a uznane za oficjalne teorie mogą blokować rzeczywisty rozwój cywilizacji.

 

Jak w kontekście tego można dopuścić do tego, żeby szeroki ogół miał możliwość samodzielnie zapoznać się z nowym spojrzeniem na przyrodę, jeżeli autor tej teorii, prof. Bazijew, ośmiela się twierdzić, że GURU fizyki, Einstein mylił się o ok. 26000% (można o tym przeczytać na mojej stronie - http://www.electrino.pl/Forum/viewtopic.php?t=33 )

 

3. Przypuszczam, że to co napisałem powyżej nie takie straszne. Naprawdę straszna dla współczesnych fizyków jest świadomość, że wszystko, czego się nauczyli to tufta, a życie swoje przeżyli bez celu.

 

Oni całe życie byli "o krok od Nobla", a tu przyszedł jakiś chemik i biolog, D. Bazijew i będzie ich nauczał jak "robić" fizykę. Teoretycznie Bazijew mógłby publikować z czasopismach z listy filadelfijskiej, ale ... to tylko teoretycznie. Przecież on nie jest pracownikiem naukowym żadnej uczelni czy instytutu, nawet takiej z Pipidówki wielkiej. A ponieważ do swoich publikacji nie chce dopisywać nikogo drugiego (jedną tylko publikację ogłosił z innym współautorem i jest nim wasz pokorny sługa – waldemar.m - http://baziev.reola.ru/index.php/archives/106 ), więc drzwi do takich czasopism jak Nature, czy Science jest dla niego zakryty.

 

Na wszystko to co napisałem powyżej można byłoby przymknąć oko, gdyby nie ta okoliczność, że prof. Bazijew zaproponowaę kilka fenomenalnie prostych eksperymentów falsyfikujących, a widząc stosunek oficjalnej nauki do swoich odkryć, sam te eksperymenty przeprowadził, a rezultaty opublikował. 

Jedyną reakcją środowiska naukowego jest milczenie, udawanie, że nic się nie stało i ośmieszanie autora teorii posunięte aż do chamstwa. 

Czy będzie można pokonać ten przeklęty opór w najbliższym czasie? Podstawowym czynnikiem, który odegra ważną rolę w tym zakresie są pieniądze. Jeśli uda się nam zdobyć pieniądze na przeprowadzenie kilku przekonywujących eksperymentów i dotrzeć z ich rezultatami do społeczeństwa, to naukowcy nie będą mieli wyjścia i będą musieli zrewidować swoje poglądy.

 

Dopóki środki dostają oni i środki te nie tylko pozwalają im się utrzymywać, ale pozwalają również prowadzić krucjatę przeciwko Bazijewowi – będzie trudno dobić się prawdy, ale w dniu, w którym uda się nam pokazać praktyczne zastosowanie odkryć nowej teorii politykom – dni NAUKI JAKO WIARY wspartej INKWIZYCJĄ będą policzone.

 

Znamienna pod tym względem będzie moja następna notka poświęcona bardzo interesującemu zagadnieniu – Prądowi prądowemu.